niedziela, 28 lipca 2013

4. Polska -.-

-Valeria, ja, ja nie chce jechać do Polski.. -powiedziałam do Val, siadając powoli na krzesło w kawiarni. - Tam będzie Jasiek... - dodałam.
-Rozumiem, ale może akurat gdzieś wyjechał?! - rzekła do mnie.
-On? Nie, on nadal czeka na mnie.. - powiedziałam do Valerii. Tak, jestem załamana! Jade do Polski do ciotki, ale obok niej mieszka mój eks.. Ja nie wiem jak to przeżyje. Ciekawe jak teraz w ogóle wygląda i czy mnie pozna. Ale teraz nie powinnam sie nim przejmować. Zaraz ide odebrać świadectwo ze szkoły i wakacje! Ta, w Polsce.. 

*

-Pokaż to świadectwo! - krzyknęła do mnie Valeria.
- Ta masz. Nic szczególnego.. - odrzekłam.
-Ta, nic szczególnego? Same piątki i tylko jedna czwóra! Babo, ja nigdy takich ocen nie miałam..
-Tsa..
-Ej, to kiedy wyjeżdżasz? -spytała.
-Już jutro.. 
-Jejku, stara, będe tęsknić.
-Ja też - odpowiedziałam i przytuliłam Val. - Wieem! - krzyknęłam na całe gardło.
-Co?
-Jedziesz jutro ze mną! 
-Hahaha, uważaj bo mi rodzice pozwolą..
-Nie bój sie, nie. Moja mama zadzwoni do nich dzisiaj wieczorem i będzie gites. - rzekłam.
-Tak myślisz?
-No tak!
-A co z Brooklynem? - spytała Val.
-Nie wiem. Ale na pewniaka o nim nie zapomne. Przecież nie wyjeżdżam na całe życie!
-No niby tak ale nie boisz sie że znajdzie sobie kogoś innego?
-Weź przestań! Dobra, idziemy, do mnie?
-Nie moge.. musze sie pakować jeśli mam jechać! Haha, fajnie żyć marzeniami..
-Ale ty głupia jesteś! I tak pojedziesz, zobaczysz..
   
Po powrocie do domu, sorka, po powrocie do PUSTEGO domu poszłam do pokoju. Przebrałam sie w luźne ciuchy i weszłam na fejsa. Nic ciekawego na nim.. Nagle zadzwonił do mnie telefon.Był to Brook.
-Hallo?
-Cześć Nesca. Moge Cie wyrwać gdzieś dzisiaj? - spytał.
-Sorki, ale nie dam rady. Musze sie spakować i w ogóle..
-Gdzie wyjeżdżasz? - spytał ze zdziwieniem.
-O matko, nie mówiłam Ci?
-Nie.
-Okay, to przyjedź do mnie, mam wolną chate i pogadamy.
-Okay. Będe za 30 minut. - tak jak powiedział, tak też zrobił. Po 30 minutach wyczekiwania zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
-Cześć. -powiedział Brook, całując mnie w policzek. Uśmiechnęłam sie i odpowiedziałam:
-No czeeeeeść. Wchodź!
-Dobra, gadaj co to za wyjazd.
-Ajć, siadaj, zaraz Ci wszystko opowiem. - rzekłam kierując ręką na sofe. - Chcesz coś do picia? - dodałam.
-Nie, dzięki. Siadaj i gadaj dlaczego, gdzie i po co wyjeżdżasz! - rzekł, a ja opowiedziałam mu cała historię.
-A to ciulowo.. -oznajmił.
-Noo..
-Spakowana już jesteś? - spytał.
-No, częściowo tak.. -powiedziałam siadając na przeczołek fotela.
-No to idziemy na lody. - wstał i wyrwał mnie z fotela.
-Haha, głupolu, ja nawet ubrana nie jestem..
-Naga nie jesteś, więc możemy iść. -powiedział nadal trzymając mnie za ręke. 

-Zaczekaj! - krzyknęłam, gdy już wychodziliśmy z przedpokoju. - Daj mi 5 minut, musze sie ogarnąć.. 
-No dobra!

15 MINUT PÓŹNIEJ..

-Miało być 5 minut, a nie całą wieczność!
-Nie marudź tylko chodź!
 Szliśmy w strone lodziarni jakieś 10 minut. Poszliśmy w stronę parku, zajadając lody.
- Jakiego masz? - spytałam.
- Stracciatella jakaś.. Nawet dobra, chcesz spróbować? -zapytał a mnie zamurowało.
-Pewnie. - powiedziałam, gdy ten dał mi loda. -Nawet spoko. - dodałam.

Po spacerze Brooklyn odprowadził mnie pod dom.Stanęliśmy chwilkę w ciszy gdy ten powiedział:
-No jak jutro wyjeżdżasz to znaczy że sie już przez najbliższe tygodnie nie zobaczymy. -przytaknęłam ze smutną miną. - Ej no, przecież na koniec świata nie jedziesz. -dodał i przytulił mnie. Zrobiło mi sie tak słodko, że nie chciałam go nigdy puścić. Po chwili pożegnałam sie z nim i poszłam do swojego pokoju, by skończyć sie pakować. 
-Mamoo!?  - krzyknęłam. - Dzwoniłaś do mamy Valerii? 
-Jej. Zapomniałam na śmierć! - odpowiedziała.
-No, dzięki. Teraz to już na stówe nie pojedzie!
-To nic żabciu. To tylko kilka tygodni.. - NO PIĘKNIE! Jeszcze tego było mało. Valeria nie jedzie, jade do Polski, no i pewnie spotkam Jaśka.

NASTĘPNY DZIEŃ.

-Nescaa! Wstawaj, już 11, a samolot masz już o 13. - krzyknęła mama, zdzierając ze mnie kołdre.
-O shit.- powiedziałam i pobiegłam do łazienki. Odświeżyłam sie i migusiem zeszłam na śniadanie. Gdy zjadłam płatki z jogurtem, dobiegła już godzina 12. Spakowałam laptopa, tablet i wszystkie inne duperele do torby i pojechałam na lotnisko. Czekałam na samolot, gdy wreszcie do niego wsiadłam. Podróż minęła mi błyskawicznie. Po wylądowaniu przywitałam sie z ciotką Anną i udałyśmy sie do auta. Długo nie jechałyśmy. Po drodze zachwycałam sie pięknością Bałtyku i wielu innych atrakcji.W końcu zajechałyśmy pod dom. Weszłam do mojego pokoju i rzuciłam sie na łóżko. Musiałam oczywiście napisać esemesa mamie, że jestem na miejscu -.- 

*

Minęła już godzina, kiedy jestem w Polsce. Wypakowałam sie i poszłam w bikini na taras, żeby sie poopalać. Gdy przeglądałam fejsa na telefonie, do domu zadzwonił dzwonek. Ciotka nie słyszała więc musiałam iść zerknąć kto to. Otworzyłam drzwi a w nich stał...

---------------------------------------
HSAUHAUHSAUHSAU TAK, TRZYMAM WAS Z NIEPEWNOŚCI XD NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIE ZA 2-3-4 TYGODNIE ;// 

1 komentarz: