niedziela, 26 maja 2013

1. Fiestaaaa.

-Francesca, ubieraj te koszulke i jazda na stadion! - krzyknęła na mnie mama. Jejuuu.. przecież ona wie, że po ostatnim moim wypadku podczas meczu boje sie wyjść nawet na murawe.. A no tak. Ona nie jest mną! - Francesca, słyszysz co ja do Ciebie mówie? Masz iść z ojcem na Camp Nou, zrozumiano? - dodała. Ta. Mam iść na Camp Nou bo będą świętować swój sukces.Haha, nigdy w życiu. 
- Nigdzie nie ide. - powiedziałam.
-Masz godzine na przebranie sie, jak nie zabieram Ci laptopa i masz zakaz na wychodzenie z domu! 
-Ale mamoooo! - krzyknęłam.
-Już! poszła sie przebrać!
  Była 20. Nie chciałam iść na mecz, bo i tak wiem że wygrają. Kocham Fc Barcelone właśnie za to, że mimo trudności sie nie poddają.Ubrałam koszulke Barcelony, czerwone rurki, katanke, czarne vansy oraz czarny full cap z napisem OBEY i poszłam pod stadion.Weszłam do środka Camp Nou. Ochroniarz dziwnie patrzył na mnie. Wyciągnęłam tabliczke z informacjami o mnie i poszłam dalej.Szłam przez długie korytarze aż natknęłam sie na Davida Bekhama. Łoołołołoło - stop. David Beckham? A co on tutaj robi? Zdziwiłam sie troche i poszłam do pomieszczenia, gdzie znajdowaly sie matki z dziećmi, które miały wyjść za chwile na stadion. A co ja mam na tym stadionie robić? Eh.. 
  Minęło pare minut, jak jeszcze stałam z matkami. Nawet Yolanda Valdes coś do mnie mówiła, ale mnie to wali. Mam gdzieś te piłkarskie SWAGS.. Myślą że są najlepsze bo są żonami piłkarzy. No, może oprocz Antonelli Roccuzzo - narzeczonej Messiego. Ją to stanowczo polubiłam.
   Nagle usłyszałam dźwięk hymnu Barcelony. 
- Oho, trzeba iść.. - pomyślałam i poszłam na murawe. Szłam obok Antonelli, gdy mały Thiago złapał mnie za koszulke. Uśmiechnęłam sie do niego i udałam sie w kierunku ojca.
-Siemkaa. Co ja mam tutaj robić? -spytałam.
-Nie wiem, rób co chcesz! - rzekł.
-Tsa. Jestem chyba tutaj najstarsza i mam sie sama ze sobą zająć? coooool! - powiedziałam i wyciągnęłam szydersko kciuki.
-Nie, nie jesteś sama. 
-Haha, może sie z Lią Fabregas będe bawić, hmm? 
- Nie, chodzi mi o syna Davida.
-Co? Jakiego?
-Brooklyn chyba ma na imie. 
-No ale jaki David?
-Beckham córeczko, Beckham.
-A co on tutaj robi o.O ?
-W domu Ci powiem, bo właśnie zbliża sie z synami do nas. - o masakra.. Jakiś przydupas tutaj idzie a ja nawet nie wiem jak mam postąpić. Odwróciłam sie do tyłu i zerknęłam na niego.  Łuuuu! nawet ładny ten przydupas. Był ubrany w niebieską koszule w kratke, biały T-shirt i białe rurki.'' Awwww. jaki on jest przystojny!'' - rozmarzyłam sie. Dobra, koniec tego użalania sie nad nim. Musze ogarnąć fryzure bo idzie tutaj. 
-Cześć - powiedział Tito i podał dłoń Davidowi. - O, a to pewnie ta twoja gromadka małych mistrzów?! - dodał.
-No już nie są tacy mali.. Ale talent posiadają! - odrzekł. - Emm. A to twoja piękność? - spytał David.
-Prosze, tylko nie piękność! - rzekłam.
-Heh, grasz w piłke? - spytał David, a ja posmutniałam.
-Kiedyś grałam ale po kontuzji przestałam.. 
-Oj. Troche smutne.. Dobra, ja musze iść do Victorii po Harper.Brook, zajmij sie braćmi, zaraz wróce.
-Okay.. - odpowiedział Brooklyn. Matko, jaki on ma męski głos.. *__* Chyba sie zakochałam, ale to nic szczególnego. Ja sie często zakochuje. Tu w Marcu Bartra, tu w Cristianie Tello.. eh. typowa nastolatka xd
- No to tak. Brooklyn, poznaj moją córkę, Francesce. - rzekł ojciec i podałam ręke Brooklynowi na powitanie. -Nesca, to jest Brooklyn. - dodał a we mnie walnęła jakaś piłka. Eh te dzieci.. Wzięłam piłke do rąk, gdy nagle poczułam taką miłość do piłki, jakbym nadal chciała grać. Położyłam piłke na ziemi i odkopałam ją do Dylana - synka Victora Valdesa. Wale te wszystkie kontuzje!  - pomyślałam. - Będe nadal grac w piłke!
Staliśmy z Brooklynem jeszcze chwilke w ciszy, gdy odezwał sie do mnie.
- Idziesz ze mną i Cruzem pokopać na bramke? - spytał. Troche sie bałam, ale jakoś dam rade.
-Okej. - odpowiedziałam i poszliśmy w strone bramki.Stałam bezczynnie i wgapiałam sie w urode Brooklyna. Oczywiście, tak żeby nie widział że na niego lookam. 
 Kopali sobie z Cruzem piłke, a ja stałam bezczynnie. Jestem geniuszem. Nagle podał do mnie piłke. Bez wahania odkopałam mu. 


*

  Minęła już godzina. Dostałam chyba z milion SMS-ów od kumpli z mojej klasy że jestem w TV  na Camp Nou. Ludzie, fiesta stadionowa /jak ja to mówie/ jest, to chyba wiadomka że będą transmitować..
- Dobra Nesca, czas jechać do domu! - powiedział ojciec.
-Już? - odrzekłam, trzymając Messiego Juniora na rękach.
-Noo, jutro do szkoły!
-Haha, jutro niedziela jest.
-Faktycznie, ale i tak do domu jedziesz. Pożegnaj sie z Anto i Thiago i do auta.- rzekł. Tak jak powiedział, pożegnałam sie rodzinką Messi i poszłam do auta. 
  W domu byliśmy za pół godziny. Weszłam do kuchni i spenetrowałam lodówke. Następnie poszłam do łazienki sie wykąpać. Po tym weszłam na twittera i facebook'a aby zobaczyć co nowego - a na twitterze główny post "DAVID BECKHAM OFICJALNIE PIŁKARZEM BARCELONY" no i to wszystko wyjaśnia, dlaczego dzisiaj był na Camp Nou.

Siedziałam jeszcze przez 2 godziny na internecie, gdy zaczęłam ziewać i położyłam sie spać..


------------------------------------------------------------------------------------

i jest pierwszy rozdział mojego, nowego opowiadania.
jeżeli macie jakieś pytania do mnie, zapraszam na mój ask. ---> http://ask.fm/torresowaxd
następny rozdział postaram sie napisac za 3-4 dni ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz